co mi przyniesie ulgę. co mi wyznaczy horyzont.
zaczynam się bać. euforia pierwszych samotnych dni opada.
jem coraz mniej i mniej, jakbym chciała podkreślić, że jestem samowystarczalna. staram się usuwać niepotrzebne przedmioty, tak, jakbym chciała powiedzieć, że niczego nie potrzebuję.
a tak naprawdę to się boję samotności. nie jest mi z nią dobrze, mimo że ja ubieram w tiule, koronki i przypinam diamentowe kolczyki. Sadzam na środku kanapy, sama siadam na fotelu i na nią patrzę tak długo, aż uwierzę, że jest piękna i dobra. a potem odrywam od niej wzrok.
jak spoglądam znów w stronę kanapy, to widzę w tym miejscu lustro.